wtorek, 27 maja 2014

6.

 Miałam łzy w ochach, ale nie chciałam się rozpłakać przy tulu ludziach. Odwróciłam się
i wyszłam z hali. Słyszałam za sobą głos Niko, więc zaczęłam biec. Zgubiłam go. Dzwonił do mnie, ale nie odbierałam. Jak mógł mi cos takiego zrobić? A ja głupia myślałam, że mu na mnie zależy. Zadzwoniłam w płaczu do Moniki i Nikoli. Od razu wiedziały, że coś się stało i kazały mi być za 15 minut pod fontanną. Siedziałam tam i chowałam twarz w ręce. Gdy przyszły dziewczyny rozkleiłam się całkowicie. Opowiedziałam im o wczorajszym spotkaniu. Jak to było pięknie. Że mówił, że mnie nie zostawi, że jestem najwspanialszą dziewczyną jaką zna. I o dzisiejszym incydencie. Telefon ciągle dzwonił. Nikola wyciągnęła mi go z rąk i wyłączyła.
-Chyba nie chcesz z nim teraz rozmawiać?-Zapytała.
-No wiadomo, że nie.-Odpowiedziałam.
-A moim zdaniem powinnaś-Powiedziała Monia.-Sama mówiłaś, że stała tam Anita. Pamiętasz jak patrzyła na Ciebie na chemii?
-No tak, pamiętam. Ale co to ma do rzeczy?
-Czy ta dziewczyna, z którą całował się Niko, to nie była przypadkiem ona?
Wtedy mnie olśniło. Te same włosy i ta figura. To musiała być ona. Wredna jędza! Zrobi wszystko żeby zniszczyć mi życie.
-Zabije szmatę.-powiedziałam w nerwach.
-Uspokój się.-Powiedziały dziewczyny.
-Może jednak powinnaś z nim pogadać?-Zasugerowała Nikola. I włączyła mój telefon.
-Tak myślicie?
-Tak!-Krzyknęły chórem.-Byłaś taka szczęśliwa. Musicie to sobie wyjaśnić.
-No dobra. Raz kozie śmierć.
Rozbrzmiał się dzwonek telefonu. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na dziewczyny. Obie kiwały głową na tak. Odebrałam.
-Halo?-Powiedziałam smutnym głosem.
-Lizka, gdzie jesteś? Daj mi to wyjaśnić. To nie tak.
-Jasne standardowa wymówka facetów.
-Nie, naprawdę, pozwól mi wytłumaczyć. Gdzie jesteś?
Spojrzałam na dziewczyny. Słyszały nasza rozmowę i nadal kiwały głową na tak.
-Fontanna multimedialna.-Rozłączyłam się. Usiadłam smutna na ławce i przytuliłam się do dziewczyn. Przynajmniej one były w stosunku do mnie lojalnie. Nagle Nikola pociągnęła za sobą Monikę, a przed moimi oczami pojawił się Niko. Kucnął przede mną.
-Eliza, to naprawdę nie tak jak sądzisz.-powiedział
-To jak? Jak dla mnie wszystko jest jasne. Bawisz się dziewczynami. Całujesz jedna, a jak spodoba Ci się inna i okaże się łatwa to ją też zaliczasz?
-Nie! Jak możesz tak mówić? Podeszła do mnie i przedstawiła się jako Anita. Nie chciałem z nią rozmawiać, czekałem na Ciebie. Powiedziała, ze chodzicie razem do klasy. Myślałem, że się lubicie, więc wdałem się w konwersacje. Opowiadała o sobie, ale tego nie chciałem słuchać. Nagle mnie pocałowała. Odwróciłem się i zobaczyłem Ciebie w drzwiach. Musiała to zaplanować. Ja tego nie chciałem, proszę uwierz mi! Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie mógłbym Ci tego zrobić. Proszę.
-Dlaczego mam Ci w to uwierzyć?
-Przecież mnie znasz. Wiesz, że bym tego nie zrobił. Myślisz, że mógłbym zepsuć to co jest między nami?
Nastała chwila ciszy. Biłam się ze swoimi myślami.
-Wierzę Ci.-Powiedziałam
Na jego twarzy pojawił się malowniczy uśmiech. Przytulił mnie do siebie i gładził po włosach.
-Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczysz.-Wyszeptał.
Wtuliłam się w niego i poczułam ciepło, które przepełniło moje ciało. Podeszły dziewczyny i porozumiewawczo puściły mi oczko. Niewerbalnie im podziękowałam.
-Monia, Nikola, we wtorek idziemy poznać paru siatkarzy.-Zakomunikowałam.
-Tak dokładnie to dwóch.-Powiedział Niko.
-Jak to? O której?-Zapytała Nikola
-Po wtorkowym meczu, chcemy pójść na jakąś imprezę.
-Ale ja nie mam biletu.-Powiedziała Nikola
-Ja już Ci załatwię-Oznajmił Niko.
Odstawiliśmy dziewczyny na przystanek i ruszyliśmy w kierunku hali, gdzie Niko zostawił auto.
Okazało się, że turniej jeszcze się nie skończył. Weszliśmy do środka. Kończył się mecz finałowy. Ostatnia piłka i blok Weroniki. Wygrała! Tak się cieszyłam. Od razu do nas podbiegła i przytuliła. Szepnęłam jej na ucho, że jestem z niej dumna. Widziałam, że była bardzo szczęśliwa.
-Ciekawe czy jej siostra gra tak samo dobrze jak Ona.-Powiedział Niko i się zaśmiał. Uderzyłam go w ramie.
-No wiadomo, że tak. Może nawet lepiej.-Wyszczerzyłam zęby.
-Więc chciałbym to zobaczyć.
-Zapraszam jutro na trening o 15.
-Będę na pewno.
Usłyszałam dźwięk telefonu. To był wujek. Zapytał czy nie moglibyśmy wrócić z Niko do domu bo oni muszą coś załatwić. Siatkarz od razu się zgodził. Podbiegła do nas Werka ze swoim medalem i pucharem. Zrobiłam jej zdjęcie z Niko, a potem zrobiliśmy zdjęcie we trójkę. Kazałam jej iść się przebrać i powiedziałam, ze będziemy na nią czekać. Pobiegła natychmiast. Rozglądałam się za Anitą, ale nigdzie jej nie mogłam znaleźć. W tym czasie Niko rozdawał autografy i robił zdjęcia z fanami. Po chwili przyszedł do mnie, pocałował mnie w usta i zapytał czy jedziemy. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że tak. Miałam tylko nadzieję, ze ta suka to widziała. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu. W czasie jazdy głośno śpiewaliśmy i cieszyliśmy się razem z Werką. Przyjmujący pozwolił mi zmieniać biegi. To akurat miałam opanowane do perfekcji, nawet lewą ręką. Mimo moich zapewnień często kładł swoja rękę na mojej. Wiedziałam, że robi to nie dlatego, że wątpi w moje umiejętności, ale szuka pretekstu, by móc mnie trzymać za rękę. Nie przeszkadzało mi to. Tylko Weronika zaczęła nam dogryzać tekstami typu „zakochana para”. To też mnie nie obchodziło. Śmialiśmy się wszyscy razem. Gdy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do mieszkania, włączyłam radio, laptopa i wzięłam się za przygotowanie obiadu.
-To co? Dziś wspólne gotowanko?-zapytał z uśmiechem przyjmujący
-A potrafisz?-zapytałam z wątpliwościami.
-Nie, ale przy tobie się nauczę. To co pichcimy?
-Miał być bigos.-zaśmiałam się
-Mmm. Moje ulubione danie.-Objął mnie w pasie i czule pocałował.
W czasie przygotowań świetnie się bawiliśmy. Niko miał za zadanie kroić potrzebne składniki, a ja zając się resztą. Jednak kiedy zobaczyłam jak mu to ślamazarnie idzie stwierdziłam, że mu pomogę. No i właśnie wtedy się zaczęło. Kapusta wylądowała na ziemi, a pieczarki posłużyły jako piłeczki do żaglowania.
-No i co teraz? Nie mamy kapusty.
-Już idę do sklepu, tylko się nie denerwuj skarbie.-Pocałował mnie i wyszedł.
Szybko skończyłam kroić wszystkie potrzebne produkty i mogłam chwilę odpocząć.
-Eliza! Chodź tu szybko!-zawołała mnie Wercia
-Co jest?

-Zobacz jesteś z Niko w necie. I bynajmniej nie piszą o was miło.

Przepraszam was bardzo, że nie tak długo nie dodawałam rozdziału, ale wiecie, weekend. Po prostu nie miałam czasu. Dziękuję za ciepłe słowa. Jak minął wam Dzień Matki? Moja przyjaciółka obchodziła wczoraj urodziny życzę jej dużo zdróweczka i powodzenia w pisaniu! Kocham Cię Monia. <3

piątek, 23 maja 2014

5.

Nie krył swojego zdziwienia.
-Ale jak to? Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?
-Po co miałam Ci mówić? Nie potrzebuje twojej łaski.
-Jakiej łaski? Jesteś najwspanialszą dziewczyna jaką spotkałem. Do tego jesteś dla mnie bardzo ważna. Możesz mi powiedzieć wszystko, przecież wiesz o tym. Uspokój się. Wszystko jest dobrze.
-Wracaliśmy z wycieczki.. Tata prowadził. Nie wiem co się stało. Stracił panowanie nad kierownicą, czy oślepiły go światła auta z naprzeciwka. Nie wiem. Mieliśmy wypadek. Wszyscy. Dachowaliśmy. Mama zginęła na miejscu. Ojciec w szpitalu. Modliłam się żeby Werka nie zostawiła mnie samej. Obie przeżyłyśmy. I żyjemy. Staramy się normalnie funkcjonować. Mieszkam z siostrą u wujka. Jest nam dobrze. Niczego nam nie brakuje. Z wyjątkiem..
-Rodziców.-Przerwał mi.
-Tak dokładnie. Nie radzę sobie z tym, chociaż udaję, że wszystko jest okej.-powiedziałam, przez łzy.
-Cicho nie płacz jestem tu z tobą-Wciąż gładził mnie po włosach. Przytulił do siebie mocniej. Poczułam tempo bicia jego serca. Było bardzo szybkie.
-Nie zostawiaj mnie samej, proszę.-Szepnęłam.
-Nie mam zamiaru.
-Przy tobie czuję się dobrze i zaczęłam w końcu cieszyć się z życia.-Siatkarz ujął dłońmi moja twarz. Starł spływające łzy. Poczułam jak przyjemne ciepło przeszywa moje ciało. Nie czułam się tak od dawna. To ciepło, mrowienie w żołądku, to chyba motylki. Uspokoiłam się. Spojrzał mi w oczy. Wszystko zmierzało ku pocałunkowi. W jednej chwili otrząsnęłam się i delikatnie odsunęłam. Nie mogłam się z nim całować. Nie teraz. Nie w takiej sytuacji. Nie robił mi żadnych wyrzutów. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy dalej. Niko jechał ostrożnie i stale trzymał mnie za rękę. Ciągle nie wiedziałam dokąd jedziemy. Nagle zobaczyłam pięknie oświetlony zalew. Penchev zaparkował samochód i ruszyliśmy w kierunku tafli wody. Byłam wniebowzięta. Wtedy poczułam, że jestem dla niego naprawdę ważna. Usiedliśmy na trawie niedaleko akwenu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Cieszyłam się, że mogę tu z nim być. Ciągle mnie rozśmieszał, widział, że byłam jeszcze trochę spięta po wcześniejszym wydarzeniu. Było coraz ciemniej, a na niebie pojawiało się coraz więcej gwiazd. Położyłam się na plechach i przyglądałam się tym gazowym kulom, które są oddalone od nas o miliardy kilometrów.
-Lubisz to robić?
-Co?
-Patrzeć w gwiazdy.
-Zanim się przeprowadziłam często to robiłam. Teraz nie mam okazji.
Przyjmujący położył się obok mnie, a ja pokazywałam mu różne gwiazdozbiory. Nie patrzył na niebo. Patrzył na mnie. Gdy na niego spojrzałam od razu odwrócił wzrok. Rozbawiło mnie to i zaczęłam się śmiać.
-No i z czego się śmiejesz?-zapytał z uśmiechem.
-Ja? Z niczego.
-Nie kłam.-Zaczął mnie łaskotać. Wilam się we wszystkie strony, aż nasze twarze spotkały się w minimalnej odległości. Znów poczułam te motylki. Położył dłoń na mojej twarzy. Delikatnie się uśmiechnęłam i przymknęłam oczy. Poczułam jak jego usta dotykają moich. To był tylko jeden pocałunek, nie mogłam pozwolić na nic więcej. Uśmiechnęliśmy się do siebie. I nagle zrobiło mi się zimno, lekko się zatrząsłam. W jednej chwili Niko objął mnie swoim ramieniem, przyciągnął do siebie i przytulił. Leżeliśmy tak długi czas. Znów rozmawialiśmy o wszystkim i niczym. Czułam się naprawdę szczęśliwą osobą. Nikolay włączył piosenkę „winny”. Powiedział, że to jego ulubiona piosenka i od dziś będzie NASZĄ piosenką. Uśmiechnęłam się i ucałowałam go w policzek.
-Co powiesz na zapoznanie się z kilkoma siatkarzami po następnym meczu?-rozgrywka miała się odbyć za dwa dni.
-Okej, ale ja zabieram ze sobą Monikę i Nikolę.
-Dobrze. W końcu poznam twoje przyjaciółki. Mam nadzieję, że mnie zaakceptują.
-Spokojnie uwielbiają każdego Resoviaka.
-Uff kamień z serca.-Zaśmialiśmy się.
Troszkę się zasiedzieliśmy. Dochodziła 24, a mieliśmy jeszcze przed sobą drogę powrotną. Wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku samochodu. Po 15 minutach jazdy zasnęłam.
Obudziłam się rano w łóżku. Nie wiedziałam jak się tam znalazłam. Wstałam i weszłam
do salonu.
-O proszę, śpiąca królewna wstała. Najwyższa pora. Już 12.-powiedział wujek.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. Jak znalazłam się w pokoju?
-Twój Romeo Cię tam zaniósł.
Ucieszyłam oczy i chwyciłam za telefon. Wybrałam numer do przyjmującego. Odebrał po drugim sygnale.
-Halo?
-Dziękuję za wczorajszy wieczór i za dostarczenie do domu, ale mogłeś mnie obudzić.
-Nie miałem serca, tak słodko wyglądałaś. Zobaczymy się dzisiaj?
-Moja siostra ma dzisiaj turniej. Możesz iść ze mną jeśli chcesz.
-Jasne. Gdzie i o której?
Podałam mu wszystkie potrzebne informacje i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Było to dość dziwne, organizować turniej w niedzielę. No ale co tam jak mus to mus.
-Werka zgadnij kto przyjdzie na twój turniej!
-Nikolay?
-Skąd wiedziałaś?
-Podsłuchiwałam.-Wystawiła mi język i zaczęła uciekać. Goniłyśmy się przez chwilę dopóki Gośka nas nie rozdzieliła.
Chwile później wyszliśmy z mieszkania i ruszyliśmy w kierunku hali, w której maił odbyć się turniej. Na miejscu czekał na mnie Niko. Przywitaliśmy się i weszliśmy do środka. Staliśmy przy barierce na trybunach i oglądaliśmy mecze mojej siostry. Bardzo dobrze jej szło. Byłam z niej dumna. Przyjmujący mówił żeby kiwała lekko w przód. Ja natomiast mówiłam żeby posyłała piłkę daleko w tył. Sprzeczaliśmy się, ale było to zabawne. W końcu Niko nie wytrzymał i w czasie gdy argumentowałam swoją tezę pocałował mnie co sprawiło, że nie mogłam nic powiedzieć. Stanął za mną i przytulił do siebie. Byłam naprawdę szczęśliwa. Zauważyłam że przygląda nam się Anita. Moja koleżanka z klasy. Miała wrogi wzrok. Nie obchodziło mnie to, cieszyłam się , że mam przy sobie kogoś takiego jak Niko.
-Idę po wodę do kiosku zaraz wrócę.-powiedziałam
-Dobrze poczekam tu na Ciebie i pokibicuje Weronice.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Gdy wróciłam stanęłam w drzwiach jak wmurowana. Nie mogłam uwierzyć w to co właśnie widzę. Całował się z inną..

Przepraszam was, że wczoraj nie dodałam roździalu, ale nie miałam kiedy. :) Porszę bardzo. Mam nadzieję, że sie podoba. :D

środa, 21 maja 2014

4.

-Jejku Niko, nie wiem co mam powiedzieć. Przecież to daleko.
-To nic, damy radę. Będę się tobą opiekował.
-Tak, powiedz to mojemu wujkowi..
-Wujkowi?
-Nie ważne. Kiedy to wesele?
-Na początku maja. Wiem, ze masz wtedy wolne i nie chodzicie do szkoły.-był pewny siebie.
-A ty szpiegu.- zaśmiałam się.-Porozmawiam z wujkiem i ciocią dam Ci jeszcze znać.
-A co z numerem telefonu?
-A tak, rzeczywiście, jasne daj telefon.-zapisałam mu w komórce swój numer i podpisałam „Lizka”
Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i zaczął grzebać w telefonie. Po chwili pokazał mi co zmieniał. Podpisał mnie „księżniczka :*”
Uśmiechnęłam się tylko. Byłam już zmęczona i znów wróciły wspomnienia z tamtej nocy.
Zastanawiałam się czy mu nie powiedzieć, ale stwierdziłam, że jeszcze na to za wcześnie. Zbyt krótko go znam i za mało o nim wiem. Wydawało mi się, że zaczął się czegoś domyślać kiedy wspomniałam o wujku. Nic dziwnego. Poprosiłam go żeby odwiózł mnie do domu, bo było już dosyć późno. Przez drogę namawiał mnie abym pojechała z nim do Bułgarii. Przyznam szczerze, że zawsze o tym marzyłam. Staliśmy chwilę pod blokiem, Niko pytał w której klatce mieszkam i w którym mieszkaniu. Odpowiedziałam mu na te pytania, nie widziałam w tym nic złego. Rozmawialiśmy, a siatkarz mnie zabawiał, bardzo dobrze mu to wychodziło. Śmiałam się dosyć głośno czego skutkiem był ochrzan od starszej pani mieszkającej na parterze. W końcu musiałam iść do domu. Obdarowałam przyjmującego buziakiem w policzek, podziękowałam za dzisiejszy dzień i zniknęłam na schodach. W mieszkaniu z okna w kuchni widziałam jego odjeżdżające auto. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Było w nim coś co mnie onieśmielało, ale też przy nim czułam, że mogę normalnie żyć, śmiać się i cieszyć tym co jest. Zastanawiałam się co zrobić z faktem wyjazdu z nim do Bułgarii przecież prawie w ogóle się nie znaliśmy. Ale z drugiej strony do Maja było jeszcze trochę czasu. Ponad miesiąc. Położyłam się z uśmiechem i nadzieją, że jutro też go zobaczę. Czas z nim sprawiał mi wiele radości.
Rano zadzwoniłam do Nikoli. Chciałam się z nią spotkać i pogadać tak jak zawsze. Umówiliśmy
się na 13 pod Fontanna multimedialną. Szybko się ubrałam i pomalowałam jak zwykle, czarna kreska nad oczami i rzęsy. Po 11 wyszłam z domu i podążałam w kierunku fontanny. Wstąpiłam jeszcze do galerii, bo upatrzyłam sobie koszulkę w croppie. Gdy stałam przy kasie dostałam sms’a „odwróć się :D” Zrobiłam to i zobaczyłam Niko. Momentalnie i mimowolnie się uśmiechnęłam. Przywołałam go ręką i już po chwili stał obok mnie. Przywitaliśmy się jak zwykle buziakiem w policzek. Mina kasjerki była bezcenna.
-Co tu robisz?-zapytałam.           
-Chyba to samo co ty.-wskazał ręką na swoje zakupy.
Zapłaciłam za swoja nową zdobycz i wyszliśmy ze sklepu. Stwierdziłam, że zjadłabym cheesburgera, więc poszliśmy do McDonald’a.
-Muszę już iść, umówiłam się z Nikolą.-powiedziałam.
-Podwieźć Cię?
-Nie dziękuję poradzę sobie.
-No dobra, ale przyjadę po Ciebie o 19.
-A gdzie mnie zabierzesz?
-Niespodzianka.
Po drodze zastanawiałam się gdzie może mnie zabrać. Stwierdziłam, że na jakąś imprezę. Równo o 13 byłam w miejscu gdzie umówiłam się z Nikolą. Kiedy mnie zobaczyła, rzucała się na mnie.
-No to opowiadaj, co tam z Fabianem?-zapytałam.
-Facet jak facet. Jak tylko zobaczy ładną dupę i duże cycki to od razu leci.
-Nie.. no nawet mi nie mów, że Cię zdradził.
-Właśnie tak.-Nie mówiła tego z żalem w głosie. Nikola zawsze była osobą twardo stąpającą po ziemi. Nie dobierała sobie do głowy- Jak nie ten to inny, chociaż trochę szkoda tego roku.
-No masz rację, ale już ja ci znajdę jakiegoś kandydata- zaśmiałyśmy się obie.-Ale jak to było?
-Mieliśmy się spotkać, ale on siedział niby ze swoim kolegą. Wydało mi się to bardzo dziwne bo widziałam jego kumpla 10 min wcześniej na mieście i nic nie wspominał, że mają się spotkać. Poszłam więc, do tego klubu gdzie mieli być i zobaczyłam go z jakąś lafiryndą. Oczywiście wymówki typu ‘kochanie to nie tak jak myślisz’. Sama wiesz. Powiedziałam mu, ze to koniec i że nie będę tolerować skoków w bok.
-Bardzo dobrze zrobiłaś.
-A Ty jak się trzymasz?
-Odkąd widuję się z Niko wszystko wydaje mi się takie proste i oczywiste. Cieszę się nowym dniem. Jest Dobrym Przyjacielem.
-Chyba nie tylko przyjacielem.
-Tak go traktuję. Przynajmniej na razie. Nie wiem co on czuje. Może jestem kolejnym trofeum do kolekcji? Tego nie wiem.
-Nie wydaje mi się. Obie wiemy że Niko nie jest z tych.
Pogawędziłyśmy jeszcze chwilę. Dłuższą chwilę. Do domu wróciłam o 17, zjadłam obiad.
Po posiłku graliśmy  w UNO. Daliśmy Werce fory. Gdyby przegrała obraziłaby się. Po dwóch partyjkach zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Ubrałam się normalnie. Jeansowe spodnie i czarna koszula. Do tego złoty naszyjnik. Punktualnie o 19 zadzwonił dzwonek do drzwi. Usłyszałam jak Gośka krzyczy, że otworzy. Podbiegłam aby ją uprzedzić. Niestety nie udało mi się. Przywitała Nikolay’a i zaprosiła do salonu. Przywitałam się z przyjacielem, powiedziałam, że musi jeszcze trochę poczekać i poszłam ułożyć sobie włosy. Kiedy wróciłam zastałam Werkę skaczącą obok Niko. Robili sobie zdjęcia. Weronika mówiła, że będzie miała czym się pochwalić w szkole. W końcu byłam gotowa i mogliśmy wyjść. Było już ciemno, jechaliśmy zupełnie nie wiem gdzie.
-Dokąd jedziemy?
-Mówiłem Ci, ze to niespodzianka, tak? I jak zwykle wyglądasz ślicznie.
Nagle Niko gwałtownie skręcił i zaczął krzyczeć. O mały włos, a mielibyśmy wypadek. Wpadłam w panikę. Płakałam, nie mogłam złapać tchu. Kazałam mu się zatrzymać. Patrzył na mnie ze strachem. Gdy się zatrzymał wysiadłam z auta i nie mogłam powstrzymać łez. Nikolay podszedł do mnie, przytulił mnie i gładził ręką po włosach.
-Ćii, nic się nie stało.
-Owszem stało. Właśnie w taki sposób zostałam sierotą.-wykrzyczałam przez łzy.

No i następny roździał. Dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że się podoba. :)

wtorek, 20 maja 2014

3.

Odpisałam, że się postaram i zadzwoniłam do Moniki, aby poinformować ją o treningu
powiedziała, że będzie. Wzięłam się wiec za naukę. Na szczęście nie było tego dużo. Spakowałam aparat, poinformowałam Werkę, że idę na trening. Po 20 minutach byłam na Podpromiu. Zadzwoniłam, więc do Moni zapytać gdzie jest. Czekała na mnie w środku. Udałam się więc na hale. Przywitałam się i stwierdziłyśmy, że usiądziemy na dole, bo będę robić zdjęcia. Siatkarze zaczęli wychodzić na boisko. Odpaliłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Kiedy Niko to zobaczył, zbliżył się do obiektywu i słodko się uśmiechnął. Nie mogłam nie pstryknąć mu tej fotki.
-Niko! Chodź, teraz trening, flirty później!-powiedział trener.
- Idę! Poczekaj na mnie po treningu. Ślicznie wyglądasz.-Puścił mi oczko.
Popatrzyłyśmy z Moniką na siebie i zaczęłyśmy się śmiać. Jak zwykle dużo gadałyśmy, robiłyśmy sobie selfie na tle siatkarzy. Jedno jest dosyć niemoralnie, bo sportowcy akurat wypinali tyłki. Wybuchłyśmy wtedy śmiechem na całą halę. Nawet Kowal się śmiał. Chyba wiedział o co chodzi, bo dosyć często na nas spoglądał. Nie dziwne, skoro ciągle się śmiałyśmy. Robiłyśmy ostatnie zdjęcie, bo trening się skończył. Nagle poczułam całusa na policzku, a w tym momencie pstryknęłam fotkę. To był Niko. Uśmiechnęłam się i klepnęłam go w ramie.
-Ała! Za co?-zapytał uśmiechnięty.
-Ty już dobrze wiesz.-Zaśmiałam się i uderzyłam go jeszcze raz.
-Ejj kobieta mnie bije!
Wszyscy wybuchli śmiechem. Monia szybko się zwinęła, bo autobus. A ja czekałam na
tego żartownisia. Po 20 minutach raczył się pojawić.
-Boże, zbierasz się dłużej niż kobieta.
-Ha bardzo śmieszne. No przecież musze przy tobie ładnie pachnieć.- znów się śmialiśmy.- To co mały spacerek? Lody?
-A bardzo chętnie.
Poszliśmy na 3-go Maja do Myszki. Mają tam najlepsze lody na świecie. Kiedy już kupiliśmy smakołyki usiedliśmy na ławce na Wisłoku za Podpromiem.
- Rzeczywiście te lody są najlepsze.
- Mówiłam Ci, a tak btw to ty możesz jeść takie rzeczy?
-Teoretycznie to nie, ale nie ma ludzi idealnych.
-Masz całkowitą rację.
W tym momencie poczułam jak Niko smaruje mi twarz lodem.
-Ejj! Nie szkoda Ci loda?-nie pozostałam mu dłużna i z jego twarzy szybciutko zniknął ten szyderczy uśmiech.
-To nie fair. Ja Cię upaćkałem tylko lodem, a ty mnie lodem z polewą. Mniam ale dobre.-oblizał twarz językiem.-Opowiedz mi coś o sobie.
-Ja? Może ty cos opowiesz. Bo tak naprawdę to nie wiem jaki jesteś.
-Czasem jestem nerwowy.
-Facet przyznaje się do swojej wady? Coś nowego.
-Jak jestem z tobą to mam wrażenie, że mogę powiedzieć Ci wszystko.
Długo rozmawialiśmy. Niko opowiadał o swojej rodzinie, o życiu tu i w Bułgarii, o planach na przyszłość. Mówił, że chciałby zostać w Resovi jak najdłużej. Powiedział mi również o swojej ostatniej dziewczynie, więc ja również przedstawiłam mu obraz mojego ostatniego związku. Później opowiadałam o sobie. Mówiłam, że chodzę do 2 klasy liceum, na profil biol-chem, że chciałabym studiować fizjoterapie i zostać fizjoterapeutką.  Oczywiście siatkówka nie pozostawała na 2 planie. Rozmawialiśmy o mojej drużynie z liceum. Pogratulował mi zwycięstwa ligi miedzy szkolnej i zaproponował, że przyjdzie kiedyś do naszej szkoły wraz  z innymi zawodnikami, tylko załatwi to z moim nauczycielem wf.  Pominęłam wątek z wypadkiem, nie chciałam o tym rozmawiać. Czas bardzo szybko i przyjemnie nam minął. Dużo się śmialiśmy i wygłupialiśmy.
Zauważyłam, że Niko zaczął się dziwnie uśmiechać, gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy
i powiedział:
-Zgadnij kto to?-Od razu wiedziałam.
-Nikola!-zaczęłyśmy się ściskać , skakać i śmiać w niebogłosy.-Co ty tu robisz?
-Przechodziłam obok i Cię zobaczyłam, do tego w towarzystwie Nikolay’a. Ty to masz szczęście.
-A jak u Ciebie i Fabiana?
-Może nie rozmawiajmy o tym teraz, nie chce wam psuć atmosfery. Kiedyś się zgadamy i Ci opowiem. A teraz lecę paa!-żegnałyśmy się dobre 10 minut. Zawsze tak było.
-Kto to był?-zapytał Niko
-Moja przyjaciółka. Jest rok ode mnie starsza, chodzimy razem do szkoły dużo razem przeżyłyśmy.-Nikola też wiedziała o sytuacji w mojej „rodzinie”, której już prawie nie miałam.

-A tak w ogóle to może dasz mi swój numer telefonu i dasz się zaprosić na wesele mojego brata?

Kolejny post dla was. :) 

poniedziałek, 19 maja 2014

2.

-Skąd wiedziałaś?-zdziwiło mnie to na maxa.
-No za niedługo się dowiesz. A teraz szybciutko myć się i spać.
Zrobiłam jak powiedziała Gośka. Po szybkim prysznicu spojrzałam na telefon. Powiadomienie z fb.
Nikolay Penchev dodał zdjęcie na którym cię oznaczono” O znalazł mnie w swoich znajomych. A przy tym 4 nieodebrane połączenia od Moniki i SMS.
masz selfie z Penchevem?! Ale czad!” Kliknęłam na powiadomienie i zobaczyłam nasze zdjęcie z Niko, na którym całuje go w policzek. W opisie napisał „świętuję zwycięstwo z księżniczką”. Gdy to przeczytałam nie mogłam się nie uśmiechnąć. Było tam już ponad 200 like, a zdjęcie dodał 20 minut wcześniej. Już wiem skąd Gośka wiedziała. To był pierwszy normalny dzień od wypadku, w którym śmiałam się i funkcjonowałam jak przed tragedią. Kiedyś byłam roześmianym i szurniętym dzieciakiem, mimo mojej pełnoletności, nie czułam się dorosła. Chciałam jak najdłużej pozostać dzieckiem. Jednak nie było mi to pisane. W ciągu jednego dnia musiałam wydorośleć i stać się podporą dla Werki. Po całym dniu padłam na lóżko jak mucha. Zasnęłam od razu.
Rano wstaliśmy wszyscy razem. Wujek z Gośka postanowili, że zawiozą nas dziś do szkoły. To był
pierwszy dzień Weroniki w nowej szkole. Martwiłam się czy sobie poradzi.
- Werka, dasz sobie rade?-zapytałam
-Jasne, ja bym sobie nie dała?- zaśmiała się.
-No tak, ale jak coś to dzwoń.
Zjedliśmy wszyscy razem śniadanie i wpakowaliśmy się do srebrnej skody. Przed 8 byłam w szkole. Jak zawsze obgadywałyśmy z Moniką wczorajszy mecz. Przyłączył się również nasz kochany nauczyciel. Przez niego spóźniłyśmy się na pierwsza lekcję, ale zostało nam to wybaczone, ponieważ miałyśmy chemię z jego siostrą. W końcu Monika zaczęła temat Niko. Wiedziałam, że to nastąpi. I tak długo wytrzymała. Myślałam, że jak tylko wejdę do szkoły to zacznie wypytywać o wszystko.
-Ale jak on się wgl znalazł koło Graffici?-spytała
-A bo ja wiem? Też mi się to wydawało dziwne, bo przecież mieszka w przeciwnym kierunku.
-No, ale powiedz jak to jest z nim rozmawiać i jechać razem w aucie?
-No co no.. Normalnie-na twarzy pojawił mi się uśmiech, który próbowałam ukryć.
-Tak właśnie widzę, jeszcze to zdjęcie. Huhuhu Cos się tu kroi.-zaśmiała się.
I w tym momencie zostałyśmy wezwane do odpowiedzi. Na szczęście umiałyśmy to. Byłyśmy dobre z chemii, w końcu biol-chem. Dostałyśmy piątki i usiadłyśmy. Zauważyłam, że jedna z koleżanek-Anita dziwnie się na mnie patrzy, jakbym jej coś złego zrobiła. Przecież przez ostatni czas trzymałam się z boku.
-Monia, widziałaś? Anita się tak na mnie dziwnie patrzyła.
-Właśnie zauważyłam, ale chyba wiem o co jej może chodzić.
-więc?
-No o Pencheva! A o co innego? Przecież ona za nim szaleje.
-Co?! Ona wgl nie chodzi na mecze i nawet nie wie jakie wymiary ma boisko, albo na jakiej pozycji gra Niko.
-No i co z tego? To typowa hotka. Uważaj bo CI oczy wydłubie haha-znów się głośniej zaśmiała, ale tym razem nie zostałyśmy wezwanie do odpowiedzi. Pani pokręciła tylko głową i sama zaczęła się śmiać.
Po skończonych lekcjach pod moją szkołą czekała Werka. Ruszyłyśmy w kierunku przystanku. Po
chwili podjechał nasz autobus. Niespodziewanie spotkałam Pawła. Mojego byłego. Zostawił mnie w ciężkim okresie mojego życia, bo stwierdził, że on sobie nie poradzi. Kretyn. A teraz ma czelność do mnie wypisywać, że mnie kocha i chce wrócić. Mimo wszystko mieliśmy dobry kontakt.
-O Lizka, Cześć.-Chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Hej. Co u Ciebie?
-Jest w porządku. Widzę, że już się otrząsnęłaś po wypadku. Wyrywasz siatkarzy.
-Wiecznie smutna nie będę. Życie toczy się dalej. I nie wyrywam tylko zaproponował podwózkę do domu.
-Jasne, jasne.
-A co zazdrosny?
-O Ciebie zawsze!
Nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. Zakryłam ręką twarz i zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do mnie Paweł.
Wysiadłyśmy z autobusu i pognałyśmy do domu. Kiedy jadłyśmy obiad zaczął brzęczeć mi telefon.
Wiadomość od Niko: Dziś jest trening o 17. Wpadniesz?

Dziękuję za ciepłe słowa z waszej strony. I dziękuję Moni, że we mnie wierzy. :) 

piątek, 16 maja 2014

1.

-Hahaha, Miło to słyszeć. Masz może ochotę na kawę?
- Kawa o tej porze? Może następnym razem.
-No rzeczywiście. Będziesz na następnym meczu?
-Zawsze jestem.
-Hmm. I jak to się stało, że widziałem Cię tylko 3 razy?
-Widocznie nie rozglądałeś się dobrze.-Puściłam mu oczko.-Muszę już iść jest już późno, a mam kawałek do domu. Do zobaczenia.
Wyszłam z hali, w tym momencie po głowie kołatało mi się 1000 myśli i pytań. Widział mnie na
meczu? Obserwował mnie? Nie wiedziałam jakie ma zamiary, ale był bardzo miły. Zadzwoniłam do Moniki i opowiedziałam jej całą zaistniałą sytuację.
-No co ty? Niko? Naprawdę? Ale masz szczęście! Jaki on jest?-zadawała masę pytań
-Całkiem do zniesienia.-zaśmiałam się.-jest bardzo sympatyczny i śmieszny kiedy nie wie jakiego słowa ma użyć.
-Zaprosił Cię na kawę i nie skorzystałaś?! Głupia!
-Monia jest prawie 22 muszę wrócić do domu i pomóc Werce. Boję się, że może mieć problem z zaśnięciem. Poza tym gdybym wypiła tą kawę sama bym nie zasnęła.
-No tak masz rację, ale słyszę po twoim głosie, że jesteś szczęśliwa.
-I to jak.-rozłączyłyśmy się.
Dosłownie 3 sekundy po skończonej rozmowie podjechał srebrny ford z napisami Asseco Resovia
itd. Przyznam szczerze byłam troszeczkę zdziwiona, bo Nikolay raczej mieszka w przeciwnym kierunku niż jedzie. Otworzył okno i zapytał czy mnie może podwieźć. Skoro miałam taka okazję to dlaczego miałabym nie skorzystać?
-To dokąd księżniczko?-zapytał.
-Na Broniewskiego, książę. –uśmiechnęliśmy się oboje, patrząc sobie w oczy. Zawstydziło mnie to trochę.
-Przecież to bardzo daleko, chciałaś tam iść na nogach? Sama? W nocy?
-No tak nie miałam innego wyjścia, poza tym co mogłoby mi się stać?
-No nie wiem mogli Cię napaść i zrobić krzywdę.
-Eee, dużej straty by nie było.-uśmiechnęłam się, a on patrzył na mnie kamiennym spojrzeniem.-O co chodzi?
-Dlaczego tak mówisz? Przecież jesteś bardzo wartościową osobą. Odnosisz masę sukcesów.
-Skąd to wiesz?
-Podsłuchałem Cię ostatnio na naszym treningu, jak rozmawiałaś z koleżanką. Mówiłaś, że wygrałyście jakąś ligę.
-No tak Ligę siatkówki.
-Grasz w siatkówkę?-zapytał ze zdziwieniem.
-Tak, wiem to dziwne, jestem niska, ale daje sobie radę całkiem spoko.
-No widzisz, na pewno daje Ci to szczęście i odnosisz sukcesy, więc nie mów, że nie byłoby dużej straty. Tak naprawdę byłaby ogromna.
Te słowa sprawiły, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Niko włączył swoja play listę i nie obeszło się bez śpiewów. Swoja drogą to świetna zabawa. Pod
Blokiem. Niko zaproponował zrobienie sobie selfie.
-To co może selfie?- popatrzył na mnie lekko unosząc brew.
-Haha jasne.
-A dostane buziaka od księżniczki?- znów uniósł brew.
-Hmm, a zasłużyłeś?-zapytałam z ironią.
-Skoro Cię tu przywiozłem to chyba tak.
-No dobrze.-na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Zrobiliśmy zdjęcie, pożegnaliśmy się i wysiadłam z auta. Zanim weszłam do klatki jeszcze
wymieniliśmy kilka zdań. Była późna godzina, na szczęście Weronika spała. W drzwiach do mojego pokoju stanęła Ciocia Gosia.
-No żeby siatkarze przywozili Cię do domu..
-Widziałaś? I podglądałaś! Gośka!-zaczęłyśmy się śmiać.
-No tylko teraz nie wiem na którego mam obstawiać. Hmmm pewnie to Penchev.
-Skąd wiedziałaś?-zdziwiło mnie to na maxa.

Udostepniam kolejny post. Mam nadzieję, że komuś się spodoba. :)

środa, 14 maja 2014

Prolog

Godzina 6.20. Patrzę na telefon i czekam aż zadzwoni budzik. Dzień jak zawsze zaczął się
 koszmarnie. Obudziłam się z podkrążonymi oczami i opuchniętą twarzą. Wstałam, ogarnęłam się, nie zjadłam śniadania, bo od kilku dni nie mogę nic przełknąć. Zatuszowałam niedoskonałości na mojej twarzy, żeby ludzie w szkole nie przestraszyli się mnie na wejściu. Chwilkę po 7 wyszłam z domu i standardowo idąc na autobus odpaliłam szluga. Nie obchodziło mnie to, że komuś z sąsiedztwa może to nie pasować, bo zawsze byłam uważana za grzeczną dziewczynkę. Po przyjeździe do szkoły na wejściu przywitała mnie Monika:
-Jak się czujesz?
-A jak sądzisz?
Nie musiałam nic więcej mówić, tylko ona wiedziała co tak naprawdę dzieje się w moim życiu. W szkole starałam się tego nie pokazywać. Koledzy i koleżanki z klasy niczego u mnie nie zauważali. To chyba dobrze, przynajmniej wiedziałam że potrafię to ukryć, nie wszyscy musieli wiedzieć, nie potrzebuję litości. Wystarczy, że nauczyciele dawali mi fory. Nie powiem, było to przydatne.
-Pamiętasz, że dziś jest mecz?- zapytała Monia
-O kurcze! Zapomniałam o tym całkowicie.- Patrzyła na mnie jak na idiotkę, zawsze pamiętałam o meczach. Chodziłyśmy na Podpromie razem.
-Dziś przeprowadzam się do Rzeszowa, muszę być w domu, a o której ten mecz jest? O 20.30?
-Tak, postaraj się szybko to zrobić. Mogę przyjechać do mieszkania twojego wujka i pomóc wam we wnoszeniu rzeczy.
-Nie trzeba myślę, że do 20 się wyrobię.-szczerze się uśmiechnęłam. Już tak dawno tego nie robiłam. Zapomniałam jak to jest. Widziałam, że Monika się ucieszyła widząc mój prawdziwy uśmiech.
Siedziałyśmy z Monia w szkole, na każdej lekcji razem, więc ciągle rozmawiałyśmy.
Nawet zostałyśmy upomniane parę razy przez Pana Kasprzaka. Ten to nie ma w sobie ani grama empatii. W chwili kiedy zadzwonił ostatni dzwonek zerwałam się z miejsca i pobiegłam na autobus. Chciałam jak najszybciej być w domu, aby zdążyć na mecz Resovi. Po powrocie, spakowałam resztę swoich rzeczy i pomogłam młodszej siostrze. Ona przezywała to wszystko dużo gorzej niż ja, nie dziwne ma dopiero 12 lat. O godzinie 17 przyjechał wujek, spakowaliśmy walizki do bagażnika i ruszyliśmy w stronę nowego mieszkania, nowego życia, którego musiałyśmy się nauczyć.
Na szczęście uwinęliśmy się z tym bardzo szybko i spokojnie zdążyłam dojść na
Podpromie. Na hali czekała na mnie Monika i trzymała dla mnie miejsce na schodkach obok klubu kibica. Martwił mnie jedynie fakt, że nie będę potrafiła się bawić i świętować, jak dla mnie pewną wygraną, naszych Resoviaków. Dziś mieliśmy się zmierzyć z Radomiem. Na szczęście moje obawy się nie ziściły, bawiłam się świetnie i na chwilę zapomniałam o tragedii jaka dotknęła moją rodzinę. Cudowna atmosfera na hali, okrzyki kibiców pomogły naszym siatkarzom szybko wygrać ten mecz 3:0. Po walce na boisku siatkarze jak zwykle się rozciągali, a obok nich skakał nasz nauczyciel WF. Lubiłyśmy z nim rozmawiać wiec podeszłyśmy do band. Od razu nas zobaczył i przybiegł zbić z nami piątki.
-Eliza, dawno nie widziałem Cię takiej szczęśliwej. Widzę, że mecze działają na Ciebie kojąco.
-Jak tu się nie cieszyć kiedy mamy tak cudownych siatkarzy, którzy wygrywają dla nas każde spotkanie.-Przyznam zrobiło mi się trochę smutno na sercu, ale radość wzięła górę.
-Lizka, ja muszę już iść. Mama na mnie czeka.-Powiedziała Monia.
-Jasne, do zobaczenia jutro w szkole.-Obdarowałam ja całusem w policzek i już jej nie było.
Odwróciłam się i wpadłam na jednego z wielkoludów.
-Ojej przepraszam.-powiedziałam
-Nie szkodzi.-powiedział, a raczej próbował powiedzieć, wyskoki brunet o czekoladowych oczach.
Kiedy chciałam go ominąć odchylał się w tą samą stronę co ja, wiec było to trochę zabawne i zaczęliśmy się śmiać.
-Jestem Niko.-powiedział
-Eliza, Miło mi.
-Mi..Mnie..Mi też. –zaśmialiśmy się oboje.-Podobał Ci się mecz?
-Oczywiście, że tak. Jesteście najlepsi!

-Hahaha, Miło to słyszeć. Masz może ochotę na kawę?

Cześć, chciałam powiedzieć, że dopiero zaczynam swoją przygodę. mam nadzieję, że chociaż trochę wam sie spodoba. Oczywiście komentarze mile widziane. ( przynajmniej wiadomo, że ktoś czyta. :) )