piątek, 7 listopada 2014

15.

-Nie wytrzymałam i wybiegłam stamtąd.
-A Fabian?
-Został tam.
-Nic nie zrobił? Nie wierzę.
-Ojciec go zatrzymał. Powiedział, że jak za mną pójdzie to nie ma czego szukać w domu.
-Ja pierdolę. Co za pajac..
-No ale co miał zrobić? Nie jesteśmy razem długo.
-Nie broń go!
-Masz racje. Mogę dziś spać u Ciebie?
-Jasne skarbie, że możesz.
Nikola szybko zasnęła. Niko zadzwonił do mnie i powiedział że Drzyzga wszystko mu opowiedział. Przyjmujący powiedział, mi ze Fabian chwilę po tym jak Nikola wybiegła pobiegł za nią, ale nie mógł jej nigdzie znaleźć.
Kiedy wyszłyśmy z klatki schodowej przed blokiem stał Fabian. Mogłam się spodziewać, że
Niko mu powie, gdzie jest Nikola, skoro nie ma jej w domu.
-Chcesz z nim pogadać?
-Chyba powinnam nie?
-Powinnaś.- położyłam dłoń na ramieniu przyjaciółki i uśmiechnęłam się.-Będzie dobrze!
-Idź do szkoły, ja dojdę później. Kocham Cię!-krzyknęła odchodząc w stronę rozgrywającego.
-Ja Ciebie też.-szybko jej odpowiedziałam i ruszyłam w stronę szkoły. Nawet nie odpalałam papierosa, bo nie czułam takiej potrzeby. Chyba udało mi się wyswobodzić z tego nałogu.
Dni spędzone w szkole szybko minęły i ani się nie obejrzałam, a miałam się pakować na
wyjazdowy mecz. Zastanawiałam się tylko jak chłopaki zdołali przekonać trenera, żebyśmy mogły jechać. Nie mogłam się już doczekać.
          Następnego dnia rano wujek odwiózł mnie na Podpromie, gdzie czekały dziewczyny ze swoimi drugimi połowami. Brakowało tylko Niko. No tak norma, zawsze się spóźnia. Wysiadłam z auta, wyjęłam bagaże i pożegnałam się z wujkiem. Jak zdążyłam zauważyć Nikola pogodziła się z Fabianem, a związek Moniki z Dawidem rozkwitał.
-Hej wszystkim.-podeszłam do przyjaciół.
-Gdzie masz swojego amanta?-zapytał Konar.
-Dobre pytanie.
-No jestem przecież już idę!-usłyszeliśmy za sobą głos Niko, który podążał w nasza stronę.
Przywitał się ze wszystkimi, a mnie pocałował w czoło.
-To co? Idziemy.-machnął ręką w stronę autokaru Fabian.
Droga była niesamowicie długa, ale na szczęście miałam obok siebie przyjaciółki. Graliśmy w
karty, aż w końcu chłopaki postanowili przyłączyć się do nas. Było naprawdę śmiesznie. Postanowiliśmy zagrać na zadania, bo przecież nie mogłyśmy być chłopaków kartami po kostkach. W życiu się tak nie uśmiałam. Miałyśmy zadania typu przycisnąć twarz do szyby i powiedzieć kocham siatkówkę, albo utrzymaj się przez 10 sekund bez ruchu. Tak w autobusie, więc jak się udało 5 to już był rekord.
Po pięciogodzinnej podróży dotarliśmy do Bełchatowa. Pod halą stała już spora grupka
kibiców. Chłopaki rozdali kilka autografów i szybko podążyli w kierunku szatni. Razem z dziewczynami postanowiłyśmy przejść się po mieście ponieważ miałyśmy jeszcze ponad godzinę do meczu. Dostałyśmy wejściówki i już nas nie było. Poszłyśmy na kawę i ciastko, spacerowałyśmy i robiłyśmy jakieś głupie zdjęcia. Kiedy wróciłyśmy na halę, była już całkiem zapełniona. Ciężko było przejść między tym tłumem. Mecz był ekscytujący, w pierwszej szóstce wyszedł Niko, ale po kilku akcjach trener Kowal zdjął go z boiska. Nie za dobrze mu dziś szło to fakt. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 3;0 dla Resovii. Po jakimś czasie podeszłyśmy do band aby pogratulować chłopakom, którzy kończyli się rozciągać. Większość poszła rozdawać autografy, ale kiedy podeszłam do Niko widziałam, że dzieje się coś dziwnego.
-Gratuluję wygranej kochanie.-powiedziałam próbując go objąć.
-Zostaw mnie!-powiedział szorstko, odepchnął mnie i szybkim krokiem poszedł do szatni.
Boże, jeszcze nigdy w życiu go takiego nie widziałam. W tym momencie poczułam się nic nie warta, tak jakbym była mu czemuś winna. Zdenerwowana opuściłam halę. Powiedziałam tylko dziewczynom, że idę na papierosa i poczekam przed autobusem.
Spaliłam trzy fajki, jedną po drugiej i nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się zachował. Musiałam z nim poważnie porozmawiać. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.
-Co się stało? Czemu wyszłaś jak wystrzelona z procy?- zapytała Monia
-Bo Niko coś odpierdala.
-To znaczy?
-No stara, ja podchodzę do niego, przytulam, gratuluje wygranej, a on mnie odpycha krzyczy, żebym go zostawiła w spokoju i spierdala do szatni. No to chyba coś nie halo.
-Oj chyba będziecie sobie musieli porozmawiać. I mam rozumieć, że nie idziecie z nami świętować zwycięstwa?
-Raczej nie. Szykuje się nam poważna rozmowa.
Jak powiedziałam tak się stało. Po zameldowaniu w hotelu nasi przyjaciele poszli świętować,
a ja siedziałam sama w pokoju. Po chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Hej to ja.
-Siadaj musimy porozmawiać.-powiedziałam zimnym głosem
Chłopak usiadł obok mnie na łóżku, oparł się o ścianę i splótł dłonie.
-Dlaczego tak się zachowałeś?
-Jak?
-Jak? Odepchnąłeś mnie i krzyczałeś na mnie bez powodu.
-Po prostu chciałem być sam.
-Mogłeś powiedzieć, a nie od razu krzyczeć i zachowywać się jak jakiś nienormalny.
-To było nienormalne zachowanie!?-poderwał się z miejsca i zaczął gestykulować-Po prostu byłem zdenerwowany i tyle!
-Ale nie krzycz na mnie! Rozumiem to, ale ja nie jestem rzeczą którą możesz popychać.
-Nie wiesz jak to jest, kiedy na trybunach siedzi twoja dziewczyna a ty grasz jak jakaś łamaga!
-To o to chodzi?-cały mój gniew nagle gdzieś zniknął. Poczułam ciepło, kiedy dowiedziałam się, że tak naprawdę chodziło to mnie.-Niko, ale wiesz, że nie to jest dla mnie najważniejsze.
-Wiem, przepraszam. Byłem wkurzony. Wybaczysz mi?-zrobił maślane oczka.
-No pomyślę nad tym.-uśmiechnęłam się, a chłopak pocałował mnie delikatnie w usta. Potem przeszedł do szyi i ponownie wrócił do moich ust. Pocałunki były coraz bardziej zachłanne i namiętne. Spojrzał mi w oczy. Widziałam, że czeka na pozwolenie. Lekko skinęłam głową.
-Jesteś pewna?-wlepiał we mnie te swoje brązowe oczy i czułam jak przeszywa mnie spojrzeniem.

-Tak.-odpowiedziałam i złączyłam nasze usta w pocałunku.

Jak myślicie co będzie dalej? 
Prosiłabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił po sobie jakiś ślad. :)