-Nie
wytrzymałam i wybiegłam stamtąd.
-A Fabian?
-Został tam.
-Nic nie
zrobił? Nie wierzę.
-Ojciec go
zatrzymał. Powiedział, że jak za mną pójdzie to nie ma czego szukać w domu.
-Ja
pierdolę. Co za pajac..
-No ale co
miał zrobić? Nie jesteśmy razem długo.
-Nie broń
go!
-Masz racje.
Mogę dziś spać u Ciebie?
-Jasne
skarbie, że możesz.
Nikola
szybko zasnęła. Niko zadzwonił do mnie i powiedział że Drzyzga wszystko mu
opowiedział. Przyjmujący powiedział, mi ze Fabian chwilę po tym jak Nikola
wybiegła pobiegł za nią, ale nie mógł jej nigdzie znaleźć.
Kiedy wyszłyśmy z klatki schodowej
przed blokiem stał Fabian. Mogłam się spodziewać, że
Niko mu powie,
gdzie jest Nikola, skoro nie ma jej w domu.
-Chcesz z
nim pogadać?
-Chyba
powinnam nie?
-Powinnaś.-
położyłam dłoń na ramieniu przyjaciółki i uśmiechnęłam się.-Będzie dobrze!
-Idź do
szkoły, ja dojdę później. Kocham Cię!-krzyknęła odchodząc w stronę
rozgrywającego.
-Ja Ciebie
też.-szybko jej odpowiedziałam i ruszyłam w stronę szkoły. Nawet nie odpalałam
papierosa, bo nie czułam takiej potrzeby. Chyba udało mi się wyswobodzić z tego
nałogu.
Dni spędzone w szkole szybko minęły i
ani się nie obejrzałam, a miałam się pakować na
wyjazdowy
mecz. Zastanawiałam się tylko jak chłopaki zdołali przekonać trenera, żebyśmy
mogły jechać. Nie mogłam się już doczekać.
Następnego
dnia rano wujek odwiózł mnie na Podpromie, gdzie czekały dziewczyny ze swoimi
drugimi połowami. Brakowało tylko Niko. No tak norma, zawsze się spóźnia.
Wysiadłam z auta, wyjęłam bagaże i pożegnałam się z wujkiem. Jak zdążyłam
zauważyć Nikola pogodziła się z Fabianem, a związek Moniki z Dawidem rozkwitał.
-Hej
wszystkim.-podeszłam do przyjaciół.
-Gdzie masz
swojego amanta?-zapytał Konar.
-Dobre
pytanie.
-No jestem
przecież już idę!-usłyszeliśmy za sobą głos Niko, który podążał w nasza stronę.
Przywitał
się ze wszystkimi, a mnie pocałował w czoło.
-To co?
Idziemy.-machnął ręką w stronę autokaru Fabian.
Droga była niesamowicie długa, ale na
szczęście miałam obok siebie przyjaciółki. Graliśmy w
karty, aż w
końcu chłopaki postanowili przyłączyć się do nas. Było naprawdę śmiesznie.
Postanowiliśmy zagrać na zadania, bo przecież nie mogłyśmy być chłopaków
kartami po kostkach. W życiu się tak nie uśmiałam. Miałyśmy zadania typu przycisnąć twarz do szyby i powiedzieć
kocham siatkówkę, albo utrzymaj się
przez 10 sekund bez ruchu. Tak w autobusie, więc jak się udało 5 to
już był rekord.
Po pięciogodzinnej podróży dotarliśmy
do Bełchatowa. Pod halą stała już spora grupka
kibiców. Chłopaki rozdali kilka autografów i szybko podążyli w kierunku szatni. Razem z
dziewczynami postanowiłyśmy przejść się po mieście ponieważ miałyśmy jeszcze
ponad godzinę do meczu. Dostałyśmy wejściówki i już nas nie było. Poszłyśmy na
kawę i ciastko, spacerowałyśmy i robiłyśmy jakieś głupie zdjęcia. Kiedy
wróciłyśmy na halę, była już całkiem zapełniona. Ciężko było przejść między tym
tłumem. Mecz był ekscytujący, w pierwszej szóstce wyszedł Niko, ale po kilku akcjach
trener Kowal zdjął go z boiska. Nie za dobrze mu dziś szło to fakt. Ostatecznie
mecz skończył się wynikiem 3;0 dla Resovii. Po jakimś czasie podeszłyśmy do
band aby pogratulować chłopakom, którzy kończyli się rozciągać. Większość
poszła rozdawać autografy, ale kiedy podeszłam do Niko widziałam, że dzieje się
coś dziwnego.
-Gratuluję
wygranej kochanie.-powiedziałam próbując go objąć.
-Zostaw
mnie!-powiedział szorstko, odepchnął mnie i szybkim krokiem poszedł do szatni.
Boże,
jeszcze nigdy w życiu go takiego nie widziałam. W tym momencie poczułam się nic
nie warta, tak jakbym była mu czemuś winna. Zdenerwowana opuściłam halę. Powiedziałam
tylko dziewczynom, że idę na papierosa i poczekam przed autobusem.
Spaliłam
trzy fajki, jedną po drugiej i nie mogłam zrozumieć dlaczego tak się zachował.
Musiałam z nim poważnie porozmawiać. Nie pozwolę sobie na takie traktowanie.
-Co się
stało? Czemu wyszłaś jak wystrzelona z procy?- zapytała Monia
-Bo Niko coś
odpierdala.
-To znaczy?
-No stara,
ja podchodzę do niego, przytulam, gratuluje wygranej, a on mnie odpycha
krzyczy, żebym go zostawiła w spokoju i spierdala do szatni. No to chyba coś
nie halo.
-Oj chyba będziecie
sobie musieli porozmawiać. I mam rozumieć, że nie idziecie z nami świętować
zwycięstwa?
-Raczej nie.
Szykuje się nam poważna rozmowa.
Jak powiedziałam tak się stało. Po zameldowaniu
w hotelu nasi przyjaciele poszli świętować,
a ja
siedziałam sama w pokoju. Po chwili rozległo się ciche pukanie do drzwi.
-Proszę.
-Hej to ja.
-Siadaj
musimy porozmawiać.-powiedziałam zimnym głosem
Chłopak usiadł
obok mnie na łóżku, oparł się o ścianę i splótł dłonie.
-Dlaczego
tak się zachowałeś?
-Jak?
-Jak?
Odepchnąłeś mnie i krzyczałeś na mnie bez powodu.
-Po prostu
chciałem być sam.
-Mogłeś
powiedzieć, a nie od razu krzyczeć i zachowywać się jak jakiś nienormalny.
-To było nienormalne
zachowanie!?-poderwał się z miejsca i zaczął gestykulować-Po prostu byłem
zdenerwowany i tyle!
-Ale nie krzycz
na mnie! Rozumiem to, ale ja nie jestem rzeczą którą możesz popychać.
-Nie wiesz
jak to jest, kiedy na trybunach siedzi twoja dziewczyna a ty grasz jak jakaś
łamaga!
-To o to
chodzi?-cały mój gniew nagle gdzieś zniknął. Poczułam ciepło, kiedy
dowiedziałam się, że tak naprawdę chodziło to mnie.-Niko, ale wiesz, że nie to
jest dla mnie najważniejsze.
-Wiem,
przepraszam. Byłem wkurzony. Wybaczysz mi?-zrobił maślane oczka.
-No pomyślę
nad tym.-uśmiechnęłam się, a chłopak pocałował mnie delikatnie w usta. Potem przeszedł
do szyi i ponownie wrócił do moich ust. Pocałunki były coraz bardziej zachłanne
i namiętne. Spojrzał mi w oczy. Widziałam, że czeka na pozwolenie. Lekko skinęłam
głową.
-Jesteś
pewna?-wlepiał we mnie te swoje brązowe oczy i czułam jak przeszywa mnie
spojrzeniem.
-Tak.-odpowiedziałam
i złączyłam nasze usta w pocałunku.
Jak myślicie co będzie dalej?
Prosiłabym, żeby każdy kto to przeczyta zostawił po sobie jakiś ślad. :)