Biegłam przez korytarz i wołałam za
chłopakiem. Nie reagował. Zaczęłam płakać,krzyknęłam
ostatni raz.
Przystanął i się odwrócił.
-Co?
-Nie
zachowuj się tak.
-Jak?-
spuściłam wzrok nie wiedziałam co powiedzieć, wiedziałam, ze to moja wina.-Przychodzę
do Ciebie z bukietem pięćdziesięciu pierdolonych róż, zrywam się z treningu,
żeby Ci udowodnić, że jesteś dla mnie najważniejsza i co widzę? Jak moja
dziewczyna flirtuje z szanownym doktorkiem.
-Ale to nie
tak, ja nic do niego..
-Wyglądało
inaczej.
Odwrócił się
i znów kierował ku wyjściu.
-Jesteś
największym kretynem jakiego znałam, wiesz?!-Przystanął. Patrzyłam na niego, a
on tylko stał.-Też jesteś dla mnie najważniejszy i nie wyobrażam sobie mojego
życia beż Ciebie.-Krzyczałam przez łzy. Nie obchodziło mnie, że ludzie na
korytarzu patrzą na nas ze zdziwieniem. Zapadła chwila ciszy. Niko odwrócił się
gwałtownie i szybkim krokiem podążał w moim kierunku. Stałam jak wryta, nie
wiedziałam co chce zrobić. Kiedy był już blisko upuścił bukiet krwisto
czerwonych kwiatów i złapał moją twarz w dłonie, namiętnie mnie pocałował, a ja
nie zostałam mu dłużna.
-Kocham Cię
wariatko.-szepnął.
Uśmiechałam się.
Teraz wiedziałam, że danie sobie czasu nic nie zmieni. Kocham go i wierze mu.
Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
-Ja Ciebie
też kocham.-powiedziałam po chwili. Przytulił mnie do siebie i pocałował w
czoło. Nagle zrobiło mi się słabo.
-Eliza co
się dzieje?-zapytał lekko zdenerwowany
-Nic troszkę
mi słabo.
Nie
zwracając uwagi na innych, wziął mnie na ręce i zaniósł do sali, po czym
poszedł po lekarza. Widziałam, że nie jest zadowolony z faktu iż Kuba był moim
lekarzem prowadzącym i musiał sprawdzić mój stan zdrowia. Trudno musiał to
jakoś przeżyć.
Jak zwykle zrobiono mi standardowe
badania. Niby było wszystko w porządku, ale lekarze
kazali mi
zostać w szpitalu jeszcze przez kilka dni. Długo protestowałam, ale ostatecznie
zostałam zmuszona ulec, bo nawet Niko prosił żebym została. Super po prostu..
Jeszcze więcej zaległości, bosko. No trudno, zdrowie ważniejsze.
Przez kolejne dni przed i po
treningach przychodził do mnie mój mężczyzna. Hmm jak to
ładnie
brzmi. Opowiadał mi co się działo. Okazało się, że moje zdrowie nie jest
obojętne siatkarzom z Resovii. Niko mówił, że codziennie pytają jak się czuję.
Po godzinie 16 zazwyczaj wpadały do mnie dziewczyny i Gośka z wujkiem. Wtedy w
sali panowała cudowna atmosfera. Graliśmy w karty, a konkretnie w makao. Uwielbiałam
tą grę, można było się przy tym nieźle uśmiać. Potem dziewczyny tłumaczyły mi
trudniejsze zagadnienia z rozszerzonych przedmiotów. Wieczorem kiedy wszyscy
wyszli, ja zamiast spać wkuwałam. Nie mogłam sobie pozwolić na zaległości, bo
szybko bym odpadła. Z Kubą rozmawiałam tak jak wcześniej, tylko teraz już wie,
że nie może się do mnie przystawiać. A no i zapomniałabym, Resoviacy wygrali
drugi mecz z Jastrzębiem 3:1. Niestety na meczu też nie mogłam być i nad tym
najbardziej ubolewałam. Monika i Nikola opowiadały mi jak świetnie układam im
się w związkach. Byłam szczęśliwa wiedząc, że one są szczęśliwe.
W końcu nadszedł dzień kiedy mogłam
opuścić szpital. Miał mnie odebrać Niko, ale wypadł
mu trening,
więc przyjechał po mnie wujek. Pan doktor Jakub kazał mi dbać o siebie i się
nie przemęczać. Przytaknęłam, chociaż wiedziałam, że teraz będzie ciężko. Po
około 10 minutach byliśmy w mieszkaniu. Trochę mi się nudziło, więc
skorzystałam z tego, że był wolny laptop i zaczęłam szperać po necie.
Oczywiście przeglądałam sportowe fakty, a potem ciacha.net. Znalazłam kilka
artykułów o Moni i Dawidzie, Nikoli i Fabianie nawet o mnie i Niko. Już się tym
nie przejmowałam, bo nie pisali nic obraźliwego.
Wieczorem wpadł do mnie Nikolay,
byłam trochę zmęczona więc oglądnęliśmy film.
-Eliza, co z
tym weselem?
-O Boże na
śmierć zapomniałam, przepraszam.
-Nic nie
szkodzi, ale pojedziesz ze mną?
-Oczywiście,
że pojadę. Tylko najpierw muszę pogadać z wujkiem o finansach.
-Jakich
finansach?
-No przecież
muszę jakoś zapłacić za dojazd tam.
-Chyba sobie
żartujesz. Jesteś moją dziewczyną, ja Cię zapraszam, więc ja za wszystko płacę.
-Ale..
-Żadnego
ale.
-Ale ja tak
nie lubię, wolę płacić sama za siebie.-Spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, wstał
z łóżka i wyszedł z pokoju.- Dokąd idziesz?-nie usłyszałam odpowiedzi. No
trudno, poczekam.
Po krótkiej
chwili wrócił i uśmiechnięty rzucił się na łóżko.
-Coś taki
wesoły?
-Właśnie
obgadałem kwestię twojego wyjazdu ze mną do Bułgarii z twoim wujkiem. Wszystko
już załatwiliśmy.
-Tak jasne.
nie ma to jak spiskować za moimi plecami.-westchnęłam, a Nikolay zaczął mnie
łaskotać. Śmiałam się, krzyczałam, ale niestety nie dawało to żadnych efektów.
Musiałam to jakoś przeżyć.
Nawet nie wiedziałam, kiedy ten czas
tak szybko mi uciekł. Była już godzina 23.
-Niko,
zostań dziś na noc.
-Jeżeli tego
chcesz to zostanę, oczywiście.
Szybko
poszłam się wykąpać, zaraz po mnie poszedł Niko. Zanim zdążył wrócić, spałam
jak zabita.
Rano obudziłam się wtulona w
Pencheva. Od razu na twarzy zagościł mi uśmiech.
Spojrzałam
na zegarek.
-O cholera!
Kochanie wstajemy.- pocałowałam chłopaka w policzek i wybiegłam z łóżka jak
wystrzelona z procy. Oczywiście, standardowo musiałam się zbłaźnić, bo noga
zaplątała mi się w kołdrę i bumm, już leżałam na ziemi.
-Jezu Lizka!
Nic Ci nie jest?
-Nie,
wszystko ok.
-Wariatka.-pocałował
mnie w czoło i wstał z łóżka.-Zbieraj się zrobię śniadanie.
-Dziękuję!
Mówiłam Ci już, że Cię kocham?-krzyknęłam w biegu.
-Chyba
nie.-wychyliłam się przez futrynę i popatrzyłam na niego wzrokiem typu ‘are you fucking kidding me?’-No mówiłaś,
mówiłaś. Też Cię kocham.
-No.-
wyszczerzyłam zęby i szybciorem pobiegłam do łazienki.
Ahh i znów kolejny dzień w szkole.
Jak dobrze, że do wakacji tak niewiele zostało. Niko
odstawił
mnie punktualnie na pierwsza lekcję. Na szczęście, bo co by to było gdybym się spóźniła
na polski. O matko, nawet nie chcę o tym myśleć. Na szczęście było trochę
śmiechu.
-Ty, co ona
tak na czarno ubrana? Żałobę ma czy co?-zapytała mnie Monia
-Ta chyba po
psie.-zakrywałyśmy usta dłońmi żeby tylko nie zobaczyła, że się śmiejemy, bo
zaraz byłaby kartkóweczka.
-Lizka, tak pomyślałam,
no bo jest piątek i może byśmy wyskoczyli gdzieś wszyscy razem. Może na kręgle?
-Świetny
pomysł! Jestem jak najbardziej za!-co jak co ale kręgle to ja uwielbiam!
-To co
piszemy do boyów?
-Piszemy!-wyciągnęłyśmy
telefony, aby poinformować chłopaków i Nikolę o dzisiejszych planach.
-Dziewczyny!
Proszę telefony na moje biurko!-Zaczęła krzyczeć nauczycielka.-Zgłoszą się po
nie wasi opiekunowie u pana dyrektora!-posłusznie wstałyśmy aby wykonać polecenie,
no bo niby co miałyśmy zrobić? Wyłączyłyśmy urządzenia i odłożyłyśmy na stół
polonistki.
-No to kurna
świetnie, już po nas!-powiedziała Monia.
-Taa Wujek
mnie zabije!
-Mnie
rodzice też, jak się dowiedzą to w ogóle nie przyjdą po ten telefon. No i jak się
skontaktujemy z chłopakami? Będą się martwić.
-Coś się wymyśli…
Przepraszam za długa przerwę, ale nie miałam głowy do tego bloga. Proszę o wybaczenie i rozgrzeszenie! ;c