Szum, hałas, krzyk, odgłos szybkiego
przemieszczania się po mieszkaniu, płacz.
Czuję jak
ktoś wlecze moje bezwładne ciało po podłodze. Nie wiem co dzieje się wokół
mnie. Jestem nieprzytomna.
Budzę się w szpitalu. Na przywitanie,
płukanie żołądka. Trwało to dość długo. Chciałam żeby to
się już
skończyło. Znów zasypiam. Wszystko jest takie inne, takie dziwne. Rano obok
mnie siedziała Gosia i wujek. Werki nie było, podejrzewam, że musiała zasuwać
do szkoły. Było mi głupio. Boże co ja zrobiłam. Co ja chciałam zrobić?
-Jak się
czujesz?-zapytała ciotka
-W
porządku..
-Zadzwoniłam
do Niko, pomyślałam, że chciałabyś żeby tu był.
Ja pierdolę. To jedyne co przyszło mi na
myśl. Przecież nie mogłam powiedzieć, że nie chcę żeby tu przychodził. Od razu
zaczęli by coś podejrzewać.
-Tak,
dziękuję.-powiedziałam cicho i odwróciłam głowę.
-Coś ty w
ogóle zrobiła?
-Nie mogłam
zasnąć i wzięłam te tabletki. Myślałam, że to będzie odpowiednia dawka, ale się
przeliczyłam.
-Jesteś na
biol-chemie i nie pomyślałaś jak to mogło się skończyć? Masz szczęście, że
Władek wstał. Gdyby nie to mogłoby Cię już z nami nie być.
‘I dobrze’ pomyślałam.
-Wiem
przepraszam..
I wtedy do
sali wpadł zdyszany Niko. Spojrzałam na niego a łzy napłynęły mi do oczu.
-Nikolay
dobrze, że już jesteś. To my was zostawimy.-powiedział wujek.
Wyszli i
zamknęli za sobą drzwi. Nie patrzyłam na niego. Nie chciałam. A może nie
potrafiłam? Nie wiem. W Każdym razie nie patrzyłam. Siedzieliśmy w ciszy.
-Możesz mi
powiedzieć dlaczego to zrobiłaś?-w końcu zapytał.
-A jak
myślisz? Byłeś całym moim światem przez ten czas. Nagle wszystko szlag trafił.
Nie wystarczałam Ci? Musiałeś mieć inna na boku? Żałosne..
-Ale Eliza.
Nikogo nie miałem. Liczysz się tylko ty.
-Takie kity
to nie mnie.
-Kochanie.
Ta dziewczyna to Kamila Sadowska. Moja była. Ciągle do mnie pisze. Odkąd Cię
poznałem nie..
-Nie chcę
tego słuchać. Daj mi spokój.
-Ale
posłuchasz. Była dla mnie ważna. Ale nie była w stosunku do mnie fair.
Rozstaliśmy się. Później wymienialiśmy się wiadomościami. Myślałem, że się
zmieniła i chciałem do niej wrócić ale poznałem Ciebie. Dałem jej jasno do
zrozumienia, że nic już miedzy nami nie będzie. Liczyłaś i liczysz się dla mnie
tylko ty. Nigdy w życiu sobie nie wybaczę tego co chciałaś przeze mnie zrobić.
-Nie mów o
tym Goście i wujkowi. Oni o niczym nie wiedzą myślą, ze po prostu z niewiedzy
przedawkowałam.
-Dobrze nie
powiem. A co z nami?
-Nie wiem.
Musze sobie to wszystko poukładać. A teraz idź.
Wstał.
Nachylił się nade mną, pocałował w czoło i szepnął
-Kocham Cię.
Jesteś dla mnie wszystkim, pamiętaj.
Wyszedł.
Boże. Powiedział to. Szkoda tylko, że nie wiem czy szczerze. Nie wiedziałam co
mam robić miałam mętlik w głowie. Zasnęłam.
Kiedy się obudziłam stał nade mną
lekarz. Spisywał coś z karty.
-O dzień
dobry.-powiedział uśmiechnięty. Był bardzo przystojny i młody miał może z 26
lat
Nic nie
odpowiedziałam, tylko się uśmiechnęłam i usiadłam opierając się o poduszkę.
-Jak
samopoczucie?
-dziękuje
dobrze. Kiedy będę mogła wyjść? Nie chce mieć zaległości w szkole.
-Myślę, że
jeżeli pani stan się nie zmieni to już za 2 dni.
-Dlaczego aż
tyle? Czuję się dobrze.
-Musimy
zostawić panią na obserwacji. Byłoby szkoda takiej ślicznej młodej dziewczyny.
-No nie wiem
panie Jakubie.-oboje zaczęliśmy się śmiać.
Przyznam
szczerze, że bardzo dobrze nam się rozmawiało. Pytał gdzie się uczę i co chcę
później robić. Podczas rozmowy bardzo dużo żartowaliśmy. Niestety nie trwało to
długo, bo miał również innych pacjentów, ale obiecał, że kiedy skończy zabierze
mnie na kawę.
Jakiś czas później odwiedziły mnie
dziewczyny. Były wściekłe kiedy się o wszystkim
dowiedziały.
Ale najśmieszniejsze było to, że nie wiedziały czy są złe na mnie czy na Niko.
-Boże jak go
spotkam to zatłukę.-Mówiła Monia.
-Ale
przecież to nie jego wina.-odpowiadała Nikola.
I tak
kłóciły się przez 15 minut po czym doszły do porozumienia, że oboje jesteśmy
winni tej sytuacji. W sumie to miały racje. Ale dlaczego nie powiedział mi tego
kiedy do mnie przyszedł. Może byłam dla niego za ostra?
-Nie byłaś.
Po prostu najechałaś mu na ambicje i nie wiedział co ma zrobić.
Czy ja to
powiedziałam na głos? Nie ważne.
-Dobra to co
mam zrobić teraz? Kolejny raz mam mu zaufać? I od tak powiedzieć nic się nie
stało już się nie gniewam?
-Dajcie
sobie trochę czasu. Sprawdź czy będzie się o Ciebie starał skoro mu tak zależy.
-Ahh Nikola
ty to masz mózg.-powiedziała Monia.
-No chyba
nie chcesz żeby to się tak skończyło. Wiemy, ze go kochasz.
Nic nie powiedziałam,
wiedziałam, że maja racje.
-No to już masz
odpowiedź na wszystkie swoje pytania.
Były u mnie
chyba ze 2 godziny a czułam jakby to było 15 minut. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy
jak zawsze. Widziałam jak Gośka z wujkiem patrzą na nas przez drzwi i mówią cos
do siebie. Uśmiechali się.
-Halo, czy
da się Pani zaprosić na kawę?-zobaczyłam w drzwiach doktora Kubę.-O przepraszam
nie będę przeszkadzał.
-A nie, nie
my już wychodzimy.-powiedziały dziewczyny, patrząc na mnie i robiąc minę typu ‘ale
ciacho, Boże bierz się’
Pożegnałyśmy się a ja ruszyłam w
kierunku kawiarni szpitalnej. Pielęgniarki patrzyły na
nas jak na
obcych. Na nas albo na mnie. Każda z nich miała niewiarygodnie złośliwy wzrok. Co
najmniej jakbym dobierała się do ich zdobyczy. Było to dziwne uczucie. W
bufecie zamówiliśmy po kawie i przystąpiliśmy do rozmowy. Okazało się, że Kuba
ma 26 lat tak jak myślałam, a jego ojciec jest ordynatorem tego oddziału, co
wyjaśnia dlaczego tak szybko przystąpił do wykonywania zawodu. Był bardzo miły,
sympatyczny i szarmancki.
-Lubisz szarlotkę?-spytał
-Uwielbiam!
-To zamówię
nam kawałek na współkę.
Nie
protestowałam. Przyjemnie spędzało się z nim czas. Przynajmniej się nie
nudziłam.
-Opowiedz mi
o sobie. Wiem, że chodzisz do 2 klasy.
-Tak. Na profil
biol-chem. Mam chłopak.. To znaczy miałam.
-To nie
wiesz czy masz chłopaka czy nie?
-To
skomplikowane. A ty? Masz kogoś?
-To
skomplikowane.
Uśmiechnęliśmy
się do siebie porozumiewawczo i zaczęliśmy jeść szarlotkę. Dobrze się bawiłam.
Kuba opowiadał dowcipy i mnie rozśmieszał. W pewnym momencie położył rękę na
mojej. Nie wiedziałam co robić. Nie wiedzieć czemu odwróciłam głowę ku drzwi, w
których zobaczyłam Niko z wielkim bukietem róż. Cholera, że też akurat musiał
nas zobaczyć w takiej sytuacji. Od razu się odwrócił i kierował do wyjścia.
-O nie..
Lekarz
spojrzał na mnie i na odchodzącego Nikolay’a. był mocno zmieszany całą
sytuacją. Nie obchodziło mnie to. Wstałam z miejsca i nic nie mówiąc pobiegłam za
miłością mojego życia.
Przepraszam was za długą nieobecność, ale miałam bardzo napięty grafik. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Wakacyjny Niko :D
I kilka moich foteczek, przez co między innymi nie mogłam dodać rozdziału. :(
Pieniny
Bułgaria
Mały wypadek :(
Rudna
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!